Harcerze zdobywają stopnie. Ma to być dla nich wyzwanie i praca nad sobą. No i po trudach i niezdecydowaniach wyznaczyłem/wyznaczyliśmy zadania (jedne z wielu): "zdobyć w czasie letnim szczyt powyżej 1200 m i spędzić tam noc w namiocie" i "odbyć samotna wędrówkę, w czasie której odbyć rekolekcje".
Sesja była i się skończyła. Jak poszła... No dobrze nie jest, ale co tam. Jeszcze dobrze się nie skończyła, a było jasne: jeśli nie spożytkuje tych 5 wolnych dni to nie pojadę w góry przez najbliższy miesiąc albo i dłużej. A opiekun stopnia krzyczy...
No to decyzja. Jadę.
Gdzie? Gorce
Kiedy? 16? 17? (jak zawsze milion problemów wiec jakoś wtedy)
Z kim? Sam (jak zawsze niespecjalnie mądrze ale swojsko)
Trasa? Nowy Targ - Turbacz - Ochotnica Górna (GoCha) - Lubań - Bereśnik
Przygotowania ruszyły. Czego nie mam... Treki się rozpadły, śpiwór za cienki jak na zimę, reszta chyba jest.
Pierwszy problem.
Jak ja nie lubię kupować butów. No ale się przemogłem. Przeszedłem kilka sklepów, przymierzyłem kilka par, znalazłem. Podobają mi się. Biorę. I co? I oczywiście następnego dnia okazują się za małe... Mam nadzieje, ze uda się wymienić... Zobaczymy,
Problem drugi - jak sobie pościelisz tak się wyśpisz, czyli śpiwór.
Obecny ma już prawie 3 lata. Czas na zmiany. Najlepszy byłby puchowy. I z taka myślą wybrałem się do sklepu. Oczywiście szok cenowy... "Śpiwora, majtek i skarpetek się nie pożycza" powiedziała mama podczas rozmowy o wyjeździe i spaniu. Wiem, że mam kupić. Rano będzie poniedziałek, jakiś egzamin, a potem czegoś poszukamy.
Problem trzeci - przydał by się jakiś ksiądz...
Pierwsze samotne Gorce po osiemnastce pokazały jedno: "Szukasz Boga, spójrz na góry". One są mistyczne. Tam się jest bliżej nieba, albo w niebie. No i uczą pokory.
Żeby nie jeździć dwa razy, pomyślałem "połączę dwa zadania". No to trzeba znaleźć zaprzyjaźnionego księdza i ułożyć jakieś rekolekcje. Od pierwszego smsa mija niecałe 24 godziny a ja już jestem umówiony na rozmowę. Zobaczymy co wyjdzie.
Coś dziwnie szybko i łatwo rozwiązują się te problemy. Zobaczymy jak pójdzie dalej. Na razie wszystko zmierza w stronę wyjazdu...
Ty nawet nie wiesz ile pożyczonych skarpet mam w domu ;-)
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze!
Komu w drogę temu treki na nogę! :-)